Moje święto niepodległości dziś

with Brak komentarzy

skrzypceKiedy patrzę na córkę mojej przyjaciółki zakładającą mundur harcerski z taką samą dumą, jak ja przed laty, pojawia się pytanie co dziś znaczą dla mnie symbole patriotyczne, jaki wydźwięk ma określenie „niepodległość”?

Niedawno w komentarzu pod opinią na temat filmu, znalazłam wypowiedź: „Ukazuje nietrwałość człowieczeństwa zapisaną w kartach historii…losy ludzi, którzy chcieli żyć i kochać. Dzieło zrealizowane z miłości do ojczyzny…niewątpliwie.”

Od kiedy zdałam sobie sprawę, że wszystko co widzimy, co się nam przydarza jest odzwierciedleniem naszych myśli, na bazie wcześniejszych doświadczeń i przekonań zakodowanych przez poprzednie pokolenia – w każdej informacji „z zewnątrz” widzę tylko czyjś sposób myślenia. A wówczas „prawda historyczna” nie istnieje. Tym różnię się od tej harcerki sprzed lat. Ona wierzyła faktom, a ja te „fakty” poddaję pod wątpliwość. Żonglujemy faktami tak, jak chcemy. Bez szacunku do prawdy.

Żyję w poczuciu pewnego rozdźwięku. Ponieważ wzięłam odpowiedzialność za swoje życie często borykam się ze stawianiem granic. Na ile poczucie obowiązku wobec poprzednich i przyszłych pokoleń ma prawo wpływać na moje działania w teraźniejszości? Jaki to obowiązek? Może wczorajsze słuchanie pieśni „Deszcz, jesienny deszcz” w wykonaniu mojego ucznia na pianinie wpisuje się w ten obowiązek? W takim razie to najprzyjemniejszy obowiązek jaki mnie spotkał.

Od jakiegoś czasu żyję „na emigracji wewnętrznej” i zastanawiam się na czym polega moja spójność z tą dziewczynką sprzed lat, dumnie kroczącą na „wypad” w rogatywce i pionierkach. Sam ten obraz wzrusza mnie do głębi na tyle, że wiem, jakie to nadal dla mnie ważne. Tylko jak zwykle bardziej to czuję niż wiem…, niż zdołam określić słowami. Jestem przekonana, że wówczas, przed laty byłam gotowa stanąć do walki pod biało-czerwonym sztandarem. Dziś mam wielki opór do identyfikowania się z jakimkolwiek symbolem. Jednak taki symbol istnieje. Skrzypce.

Moja niepodległość to wolność jaką odnajduję tylko i wyłącznie w muzyce. Tam też zapisane są losy ludzi, którzy chcieli żyć i kochać. Dźwięki oddają zarówno żal i smutek w tęsknocie za najpiękniejszymi, najszlachetniejszymi wartościami, jak i radość z nadziei, której nic nie jest w stanie zabić.

Świętuję moją niepodległość cokolwiek dla mnie znaczy, dziś otoczona dźwiękami codzienności i moich „wypadów” muzycznych.