Z życia wolontariuszki na festiwalu filmowym

with Brak komentarzy

wolontariuszkaZaplanowałam sobie wyjątkową przygodę – postanowiłam być wolontariuszką na festiwalu filmowym. Bardzo ciekawe doświadczenie. Można jednocześnie być uczestnikiem i obserwatorem z bezpośrednim wpływem na klimat wydarzenia.

Każdy bierze, co chce

Pierwsze minuty rezerwacji. Przyspieszony oddech przy ekranie festiwalowym: program, login, hasło… Każdy, wybiera tylko to, co aktualnie jest mu potrzebne… starszy mężczyzna najpierw gestykuluje, potem szybkim krokiem okrąża stanowisko z biletami, w końcu znika w sali kinowej zabierając ze sobą swoje emocje.

Barwny festiwal osobowości

Trudno zdecydować dla kogo festiwal jest najważniejszy…

  • dla „ludzi filmu” (reżyserów, producentów, scenarzystów, aktorów, kompozytorów, krytyków…)
  • dla widzów
  • dla organizatorów a może wolontariuszy, którzy potrafią przyjechać dziewiąty raz z kolei, z drugiego końca Polski spędzając tak połowę swojego urlopu?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale wiem jedno: spotkałam tam wiele ciekawych postaci tak „w realu” jak i na „ekranie”.
Dwie z nich zapadną mi w pamięci na długo.

  1. Najważniejszy wieczór festiwalowy spędziłam na… „Spotkaniu z Krzysztofem Kieślowskim”. Teraz wiem, że to był główny powód, dlaczego ta przygoda będzie dla mnie wyjątkowa i ważna na długo. Lata temu, na warsztatach filmowych dzięki Maciejowi Cuske zachwyciłam się energią KK i tak już zostało. Teraz wszystko wróciło z jeszcze pełniejszą świadomością mocy jego mądrości. Tym razem zapamiętam: „Nie musisz wiedzieć co będziesz robić, ważne żeby wiedzieć czego już nie będziesz robić.”
  2. Kiedy ostatniego dnia, przed galą finałową „gwiazdy festiwalowe” przemierzały czerwony dywan, ja, zajęta byłam ciekawą rozmową z „przypadkowym” obserwatorem, stojącym obok mnie… rozmawialiśmy oczywiście o… filmach. Byłam zaskoczona jego puentą, która wyraziła wszystko to, co czułam od lat, a czego nie potrafiłam określić słowami. Z wielką wrażliwością, błyskiem w oku, moim ulubionym „wschodnim zaśpiewem” i smutkiem w głosie powiedział: „… te (polskie) filmy są… bez NADZIEI.” (potem okazało się, że jest także aktorem – teraz trzymam kciuki za „jego” filmy i jestem z nim w kontakcie).
Klimat tworzą… ludzie.

Organizatorzy dziękując nam (wolontariuszom) jeszcze przed festiwalem podkreślali naszą rolę. „To od Was zależy jak odwiedzający zapamiętają klimat festiwalu. Jesteście wizytówką tego wydarzenia.” Tak właśnie było. Wszyscy, których spotkałam w tym czasie potwierdzali to założenie. Odebraliśmy wiele podziękowań: serdecznych, ciepłych uśmiechów, uścisków dłoni, wymiany zdań i wrażeń nie tylko podczas „pracy”, ale także przy okazji spotkań w fotelach kinowych. Sami organizatorzy to wyjątkowi pasjonaci zarażający swoją serdeczną postawą. Nawiązałam nowe, interesujące znajomości, które już teraz dają swoje owoce.

Upłynął miesiąc a tyle się zmieniło

Na festiwalu świętowaliśmy 90te urodziny Andrzeja Wajdy… wczoraj odbył się Jego pogrzeb. Wystarczył miesiąc, aby tak bardzo odmieniła się historia polskiego kina…

identyfikator_maly

a tak wspomina ten czas wolontariuszka z Krakowa
(dla cierpliwych wzruszające zakończenie)

 

*krótka anegdota:

Wychodząc ze „Spotkania z Krzysztofem Kieślowskim” przebijałam się przez tłum wychodzących z sąsiedniej sali kinowej. Wszędzie kamery i „atakujący” reporterzy. Dopadli i mnie… zdążyłam tylko usłyszeć jakąś poprzedniczkę, która cicho odcięła się zdaniem: „bez komentarza”. „A Pani, przecież Pani też oglądała – co Pani sądzi o filmie?” Nauczona zasadą KTO PYTA TEN RZĄDZI odpowiedziałam pytaniem na pytanie: „o spotkaniu z Kieślowskim?” Reporterka żachnęła się nerwowo: „nie! – o filmie „SMOLEŃSK”?” a ja na to spokojnie: „zdecydowanie wybieram Kieślowskiego”.