Kiedy ostatnio podróżowałeś/łaś? Jakiego typu podróże dostarczają Ci największych emocji?
Dopiero kilka dni temu dowiedziałam się o rodzinie Łopacińskich (usprawiedliwić mnie może tylko pozbycie się telewizora w połowie 2013r.), teraz nie mogę odlepić się od ich strony internetowej, czytam, oglądam, podziwiam determinację i entuzjazm… ech – brak słów… tacy ludzie dodają odwagi, udowadniają jacy możemy być PIĘKNI i ŻYWI…
Jak sami o sobie piszą ich ekipa podróżnicza składa się z: taty Wojtka (hotelarza z pasją, wykładowcy uniwersyteckiego, szkoleniowca, doradcy i konsultanta branżowego), mamy Elizy (otwartej na świat pomysłodawczyni wyprawy, rodzinnej specjalistki od Indii, buddyjskich klasztorów i medytacji), syna Wojtka (szefa ministrantów i przewodniczącego samorządu w Szkole Salezjańskiej) i córki Łucji (małej świruski ze Szkoły Muzycznej). Są z Torunia.
Pojechali dookoła świata na roczną wyprawę opowiadać o swoim mieście i Polsce. Przebyli 114 tysięcy kilometrów realizując swoje marzenia.
„Przede wszystkim byliśmy przez rok czasu razem ze sobą. Wspólnie przeżyliśmy te przygody. To z nami dzieci zobaczyły pierwszy raz w życiu wulkan, wieloryba, lodowiec, lwa morskiego i pustynię. Zobaczyły też, że będąc otwartym na drugiego człowieka i mając odwagę poprosić obcą osobę o pomoc, można wiele uzyskać. Miały okazję nauczyć się tej otwartości i z niej korzystać. Teraz mają do spłacenia wielki dług. … Myślę, że ta podróż je zmieniła. Poznając bogactwo, biedę, trud i przyjemność, ludzi ciekawych i tych, którzy beznadziejnie tracili swoje życie przed telewizorami sami zadecydują, jak będą chcieli żyć, gdy dorosną. Ich przyszłość jest teraz w ich rękach. My, jako rodzice pokazaliśmy im w tej podróży przykłady rożnych sposobów na wykorzystanie swojego czasu tu na Ziemi.”
I jeszcze muszę przytoczyć koniecznie: „Co nas denerwowało? Hmmm, staraliśmy się przyjmować świat, takim jaki jest. Byliśmy obserwatorami a o zmianach myśleliśmy w kontekście nas samych a nie naprawiania innych. Były sytuacje, z którymi zupełnie nie zgadzaliśmy się, ale ich ocena nie może być powierzchowna. Nie powinno się stawiać kategorycznych ocen, gdy obserwujemy coś odmiennego z poziomu podróżnika, który jest z kilkudniowym przejazdem w miejscu, gdzie ludzie żyją od setek lat. Ich zachowanie jest zawsze wynikiem różnych procesów, których my nie znamy i często nigdy nie zrozumiemy z powodu naszej odmienności. Nasza obserwacja prowadziła do akceptacji lub kategorycznego odrzucenia w sercu różnych sytuacji.”
Z podobną odwagą, determinacją ale też ilością obaw stajemy u progu podróży… w głąb siebie. Często obiecujemy sobie że przyjdzie taki czas, że wyruszymy – ale tylko niektórzy realizują ten plan i przeczesują z większym lub mniejszym trudem tereny swojego wnętrza. Życie podsuwa nam wiele sposobów „na wykorzystanie swojego czasu tu, na ziemi”. Często w pędzie ich nie zauważamy albo nie jesteśmy gotowi na reakcję. Podziwiamy tych, którzy odważyli się na tę wędrówkę, zachwycamy się efektami zmian jakie w nich zaszły. Nawet jeśli staniemy w roli obserwatora, nie potrafimy wyciągać wniosków i uczyć się z doświadczeń i zasobów jakie posiadamy. Na szczęście jest też wiele osób, które wcielają w życie plan, realizują marzenia o poczuciu sensu na co dzień. Z pasją odkrywają kolejne prawdy o sobie i świecie.
Mam wrażenie, że taka jest też ekipa podróżnicza Łopacińskich. Są dla mnie kolejną inspiracją i dowodem na to że MOŻNA. (Moim zdaniem to właśnie są dobre tematy do rozmów o każdej porze dnia i nocy.) Mam nadzieję że kiedyś będę mieć okazję, aby uściskać ich mocno w poczuciu jedności i wyrazie ogromnego szacunku. Znajdźcie ich w sieci – naprawdę WARTO.