Rzemiosło?

with 2 komentarze

Najpierw rodzi się dziecko. Ojciec, który normalnie nie robiłby takich rzeczy, podryguje z maleństwem w rytm muzyki. Matka cieszy się, gdy dziecina zaczyna śpiewać pierwsze melodie. Babcia zwraca uwagę na wrażliwość wnusi, a dziadek zastanawia się głośno: „może warto byłoby posłać małą do szkoły muzycznej?”

Dziewczynka idzie w świat dorosłych i ma wrażenie, że wszyscy zachwycają się jej głosem, chwalą za klaskanie i zachęcają do gry na instrumencie. Zza ścian słychać różne, nowe dźwięki. Wszystko inaczej pachnie i zaprasza do zabawy z muzyką.

Dorośli mówią, że nie wszyscy tak mają. Jest wyróżniona, bo może uczyć się gry. Prowadzą ją od jednego dorosłego do drugiego. Jeden się uśmiecha, drugi głaszcze po głowie, inny kuca przy niej i podaje rękę na powitanie. W trakcie ich rozmowy, dziewczynka może rozejrzeć się po sali z instrumentami. Skrzypce już kiedyś widziała i wydały jej się piękne. Kiedy dorośli pytają: „na czym chcesz grać?” maleńka odpowiada bez wahania: na skrzypcach.

Potem dostaje futerał w którym śpi pachnący kalafonią instrument. Nie może uwierzyć w swoje szczęście. Aż do chwili, kiedy próbuje wydobyć pierwszy dźwięk. Chyba tylko gruba żaba ma taki skrzeczący głos. I ona będzie tak grać? Zaraz, zaraz Pani pokazywała jak kłaść poprawnie smyczek i jak mocno naciskać palcami na struny. Oj, jak boli…

I tak boli wiele tygodni. Bolą palce, bolą plecy, a najbardziej boli podbródek. Mama wzdycha, tata z niecierpliwością dodaje: „no ćwicz! bez tego nie wydobędziesz dobrego dźwięku”. W tym samym czasie na podwórku koleżanki skaczą i bawią się razem. A dziewczynka stoi przy pulpicie z zaciętą miną i z coraz większą złością pociąga smyczkiem po strunach.

Trzeba było cierpliwie poczekać aż ze skrzypiec popłynęła spokojna, wzruszająca melodia. Jeszcze tylko trzeba poprawić wibrowanie i flażolety a kolejne egzaminy przed komisjami przestaną być horrorem. I tak najważniejsze wydaje się być towarzystwo. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pocieszy. W końcu każdy z tego środowiska przechodził przez to samo. No, może nie każdy, ale zdecydowana większość. Ta świadomość przychodzi, kiedy dziewczynka staje się dziewczyną.

Kiedy dziewczyna staje się kobietą, egzaminy stają się coraz trudniejsze, ale ona traktuje je jako kolejne wyzwania. Na studiach czuje się jakby była w innym świecie. Spotyka mistrzów. Zaczyna odczuwać całym ciałem i duszą dokąd trafiła. To zupełnie inna rzeczywistość. Trudno opisać ją słowami. Dźwięki wyrażają więcej. Woli nastawić się na słuchanie i dostrojenie się do tych wyjątkowych wibracji. Zaczyna być częścią czegoś większego. Z dreszczem emocji przyjmuje część odpowiedzialności za powstawanie magii.

Kiedy odbiera dyplom, jest dumna z drogi jaką przeszła. Teraz już będzie muzykiem i zaczną jej płacić za granie. Nawet kiedy idzie na jakiś ślub, to do jej kieszeni wpadają mniejsze lub większe pieniądze. Gorzej, jak poproszą o granie na pogrzebie. Ale w końcu to praca.

Za pulpitem daje z siebie wszystko. Nauczono ją pełnego zaangażowania, precyzji i szukania najlepszego brzmienia. Kiedy zakłada sukienkę koncertową musi zapomnieć o codzienności: o kredycie, składnikach zupy, butach na zimę, chorobie mamy a nawet o kochance męża. To jej przekleństwo i zbawienie. Przenoszenie się między światami kosztuje. Jednak kiedy wniknie na dobre w ten specyficzny stan zagarnięcia przez muzykę, czuje każdym zakątkiem ciała, że żyje.

Tak naprawdę instrument nie ma większego znaczenia. Czy gra się na nim smyczkiem, czy trzeba zadąć w blachę, czy uderzyć w klawisze: to tylko narzędzia. Wszystko dzieje się w głowach ludzi. W ich zespoleniu z materią i umiejętności bycia razem. To największa nauka jaką kobieta otrzymała od życia. I dzięki temu, trwa w zawodzie. Pomimo koronawirusa, mimo istnienia systemów. Dzięki muzyce.

Tekst zainspirowany poniższym wydarzeniem muzycznym:

podobny wpis: SKRZYPACZKI

*źródło zdjęcia: Obraz Pexels z Pixabay

2 Responses

  1. Zachary
    |

    Cudowny wpis, który dał mi sporo siły podczas moich pierwszych zjazdów w szkole muzycznej, gdy czułem, że moja wiedza nie jest jeszcze tak rozległa jak chciałbym. Historia napisana niezwykle i od serca, w której każdy muzyk (niezależnie od wieku) znajdzie wartości ważne dla siebie.
    Jestem Ci bardzo wdzięczny za taki wpis! <3

    • IB
      |

      Dziękuję Zachary za Twój komentarz.
      Wiedzę zdobywamy przez całe życie, ale wrażliwość na muzykę mamy od dziecka i warto ją pielęgnować niezależnie od tego kim jesteśmy lub chcemy być.
      Droga ludzi, którzy chcą zajmować się muzyką profesjonalnie nigdy nie jest łatwa.
      Ogromnie się cieszę, że znalazłeś tu wsparcie.
      Pozdrawiam