Ucz się… siebie

with Brak komentarzy

zaby

 

 

„Uczymy się coś robić, robiąc to.
Nie ma innego sposobu.”
John Holt

 

 

Opowieść zen:

Pewnego dnia mieszkająca nad oceanem żaba postanowiła zwiedzić okolice swojego domu. Była ciekawa, co kryje się nieopodal. Jak postanowiła, tak zrobiła. Każdego dnia odwiedzała nowe i interesujące miejsca. Podczas jednej z wypraw natknęła się na studnię. Pomyślała że jest spragniona, więc dlaczego nie miałaby ugasić pragnienia. Niewiele myśląc, wskoczyła do studni i… stanęła przed inną żabą. Mieszkanka studni nie kryła zaskoczenia niespodziewanym gościem. Zarówno ona, jak i cała jej rodzina sądzili, że poza studnią – w której się urodzili i wychowali – nie ma nic. Żaba ze studni była ciekawa, co jest poza nią. Gdy usłyszała, że ocean, zapytała: – Czym właściwie jest ocean? Żaba znad oceanu odpowiedziała: – Ocean jest bardzo, bardzo dużym zbiornikiem wody. – Co masz na myśli, mówiąc bardzo duży? – zapytała żaba ze studni. – Ma więcej wody niż jest w naszej studni? – O tak, ocean jest znacznie większy. – Chcesz powiedzieć, że jest głębszy niż nasza studnia? – Tak, jest dużo głębszy. Żaba która znała tylko studnię, nie chciała w to uwierzyć. Odezwała się zirytowana: – Z pewnością ocean nie może być głębszy niż studnia. Nie ma nic na świecie, co byłoby głębsze. – Naprawdę, nie chcę cię obrazić – odrzekła żaba, która znała ocean. – Ocean jest znacznie większy. Tego było już za wiele, żaba ze studni krzyknęła: – Opowiadasz brednie! Nie ma nic większego niż ta studnia. Wracaj skąd przyszłaś, złościsz mnie tymi swoimi opowieściami o oceanie.

Zauważyłam że moja postawa zmienia się w zależności od sytuacji, czasami jestem żabą z oceanu, ale też często reaguję jak żaba ze studni. Chcę być otwarta, ale niektóre doświadczenia wywołują powrót starych obaw, strach przed nieznanym. Na szczęście jestem typem działacza, więc „robię”. Narażam się pewnie na oceny, ale kto nie ryzykuje – ten nie świętuje sukcesu.
Ciągle „dotykam” czegoś nowego: szydełkowania, scruma, nowego języka, blogowania, eksperymentuję z jedzeniem, poznaję nowych ludzi, wchodzę w nowe środowiska… zdarza się że koniec następuje dosyć szybko, ale bywa, że „rozsmakuję się” w czymś na dobre i zaczynam drążyć temat.

Uczę się nowych rzeczy, ale przede wszystkim uczę się SIEBIE: swoich granic, swoich reakcji, swoich lęków, swoich możliwości, swojej mocy… Moim największym odkryciem było to, że każde doświadczenie może nieść jakąś naukę, jeśli tylko zatrzymam się na chwilę i zadam sobie pytanie: „jaką naukę z tego wyciągnę dla siebie?”

Jaką naukę weźmiesz dla siebie z tej opowieści…?