To zdarzyło się tylko kilka razy w życiu. Prawdziwe, głębokie spotkanie nie ma wiele wspólnego z tymi na co dzień. Niezależnie czy planowane świadomie, czy spontaniczne – dzieje się bez kontroli. Najczęściej jednak przeważały: szum, automatyczne słowa, przerywane zdania, niecierpliwie zaciskane dłonie, szukanie obecności w oczach rozmówcy.
Pamiętam dzień, kiedy spotkałyśmy się na plaży. To było kilka tygodni po moim e-mailu z propozycją nietypowego prezentu, którego zapragnęłam z okazji swoich imienin. Kiedy zobaczyłam jej widzenie świata przepuszczone przez obiektyw aparatu, odważyłam się poprosić o indywidualną sesję zdjęciową. Nie spodziewałam się efektów tak wnikliwego sportretowania.
Sześć lat temu, stanęłyśmy bosymi stopami na oddalonej od centrum plaży gdyńskiej. Był wrześniowy poranek, słońce skromnie wstawało nad Bałtykiem. Wokół nas przestrzeń wody na styku z roślinnością. Za nią chowało się osiedle, na którym wówczas mieszkałam. Zapach wilgoci, delikatny podmuch wiatru na odkrytych ramionach, cisza. Kasię spotykałam wcześniej w ulubionej kawiarni toruńskiej, ale nie miałyśmy dotąd okazji na dłuższą rozmowę. Okazało się, że wystarczyło zaledwie kilka życzliwie wyszeptanych słów, żeby pojawiła się we mnie gotowość na swobodne bycie sobą.
Patrząc dziś na tamte fotografie czuję jedno: zostałam wysłuchana. Moja historia opowiedziała się bez słów. Kasia wysłuchała jej przy jedynym dźwięku – fal morza. Zapisała tę moją wypowiedź obrazem. A właściwie namalowała ten obraz bez użycia pędzla, bo zawsze kiedy patrzę na jej dzieła tak o jej pracach myślę: maluje przy pomocy aparatu fotograficznego. To była pierwsza sesja, jaką zrealizowała, a ja do tej pory nie mogę nacieszyć się momentem, kiedy zaufałyśmy sobie nawzajem.
Gdyby nie tamto doświadczenie, myślę że trudniej byłoby mi zgodzić się na propozycję innej Kasi, która w ramach swojej pierwszej nagrywanej rozmowy z gościem zaprosiła mnie do swojego nowego projektu. Tu ponownie poczułam się wysłuchana. I znowu nie znałyśmy się wcześniej zbyt dobrze. Poznałyśmy się na jednym z kursów pisarskich.
Tym razem spotkałyśmy się po dwóch stronach kamerki internetowej, więc nawet nie miałyśmy okazji uściskać się na powitanie. Pierwsze zdania przerywane moim znienawidzonym „yyy”, uciekający w różnych kierunkach wzrok, krótki oddech… ale w tym przyjmowaniu przez Kasię, jej podsumowaniach po moich wypowiedziach, wyczekanych pauzach, czułam głęboką jakość spotkania. Wówczas pomyślałam, że chciałabym spotykać się częściej z kobietami na takim poziomie wyczulenia na siebie nawzajem.
Nie dalej jak tydzień temu, w dniu moich kolejnych imienin, zasiadłam przed kamerką. Po drugiej stronie kobiety ze świata: Litwa, Polska, Niemcy, Norwegia, Portugalia… Zatoczyłyśmy krąg kobiet w energii internetowej i otworzyłyśmy się na siebie. Były pauzy, łzy wzruszenia, wdzięczność za obecność, spokojne, ale pełne ekscytacji słowa. Umówiłyśmy się na kolejne spotkanie i już nie możemy się go doczekać.
Autorka sesji zdjęciowej: Katarzyna Sypniewska – Wałęsa
to tylko niewielka część sesji z 2017 roku…
miejsca warte odwiedzenia:
Fanpage na FB z „obrazami” Kasi: Katarzyna Photography
Miejsce Kasi na Instagramie (niespodzianka!): Psychosfera
4 Responses
Marzena
Izunia! Cudownie jest współtworzyć z Tobą tę przestrzeń wysłuchania ✨ Wspaniale, że jesteś!
admin
Nie ma przypadków a ja ogromnie się cieszę, że nie jestem sama z tą potrzebą – z Wami czuję się „w odpowiednim miejscu i czasie” – do zobaczenia wkrótce…
Kasia
Ojej! Aż dreszcz wzruszenia przeszedł moje ramiona! Bycie wysłuchanym jest tak ważne dla drugiej osoby, bo niesie ze sobą przekaz: „jesteś ważny”, „liczysz się” – nie ze względu na to kim jesteś, ale ze względu na to, że JESTEŚ!
Dobrze, że jesteś Izabela ‼️
admin
Dobrze, że JESTEŚ Kasiu…