„… Czas w którym żyjemy, w tej chwili, wyjątkowo kwalifikuje się do moralnego niepokoju. Jaki inny czas może być bardziej pełen niepokoju o moralność, niż ten, w którym się teraz znajdujemy?(…) w którym miejscu naszej historii teraz się znajdujemy?(…) W tym roku (na festiwalu filmowym) było mało filmów, które dotyczyłyby świata w którym żyjemy i którego ciągle nie rozumiemy, ciągle mamy sprzeczne na jego temat odczucia, sprzeczne informacje. Potrzebujemy nie tylko objaśniania tego świata, ale także okazji do przeżywania tego świata i poznawania punktu widzenia innych ludzi niż my.” Tomasz Raczek
Dokładnie pięć lat temu byłam wolontariuszką na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Z pewnością, nikt nie spodziewał się rzeczywistości w jakiej znajdziemy się za pięć lat. Nie było takiej wizji nawet w filmach sci-fi. Od półtora roku sączy się w nas strach i przekonanie, że niczego nie możemy być pewni. Nadal w szpitalach umierają z osamotnienia ludzie, którym uniemożliwia się odchodzenie do innego świata w ramionach najbliższych. Nadal nie jesteśmy pewni, czy odkrywając twarz jesteśmy bezpieczni. Nadal nie wiemy w co wierzyć. Nadal mamy w głowach więcej pytań niż odpowiedzi.
Do tego wszystkiego dochodzi lęk przed opowiedzeniem się po którejkolwiek stronie. Permanentne poczucie zmanipulowania i zagubienia wyciska łzy z niemocy. Padają kolejne, nieliczne autorytety. Rujnuje się nadzieja na powrót do „normalności”. W rozmowach z najbliższymi i dalszymi pojawiają się tematy tabu, a wraz z nimi emocje oraz zbyt głośno i nieprzemyślanie wyrzucane słowa, jak brzytwa odcinająca resztki nici wiążących nas ze sobą.
Jak pod lupą, widać coraz wyraźniej kogo napędza strach, kto widzi nadzieję w nas – ludziach, a kto ma spokój ufając siłom wyższym (jakkolwiek by je tu nazywać). Wartości zmieniają się jak w kalejdoskopie a ocenę sytuacji i ustalenie zasad postępowania oddajemy innym. Planetę zalewa ocean zużytych maseczek, ale to przecież „pandemia”.
Najdziwniejsze były ostatnie wakacje. Nagle powodem do zaszczepienia nie było bezpieczeństwo, tylko możliwość podróżowania lub utrzymanie etatu. I to omijanie się szerokim łukiem na ulicach zaszczepionych (przecież!) turystów. Dawne skarby zastąpił teraz paszport covidowy – to przecież najcenniejsza rzecz do chronienia. Z drugiej strony wystraszeni emeryci z dylematem czy bezpiecznie spotkać się z wnukami w okresie wakacji.
Poczucie izolacji zagłuszamy kolejnymi wiadomościami z „niezależnych” mediów, choć nie wlewa się wraz z nimi ani kropla spokoju. Zostajemy sami z potrzebą „objaśniania tego świata, ale także okazji do przeżywania tego świata i poznawania punktu widzenia innych ludzi niż my”.
Trwamy w moralnym niepokoju.
ps. z polskich filmów dotyczących świata w którym żyjemy polecam film z 2020 r. „MIĘDZY OCZY”
3 Responses
Anonim
Dobrym wyjściem z tego niepokoju i lęku zdaje się być jeszcze głębsze wejście w głąb siebie. Niestety, nie zawsze jest to możliwe ale… możliwe.
Pozdrawiam
admin
Zdecydowanie tak. I ten czas, i ta izolacja temu sprzyja, ale paradoks polega na tym, że to w ludziach również wywołuje lęk – taki czas z samym sobą, stąd ucieczka w tematy zastępcze podkręcające jeszcze spiralę strachu.
TG
Zawsze tak było, że świat należało sobie objaśniać przede wszystkim samemu. Nikt tego nie zrobi za nas, nikomu nie można za bardzo ufać. Ale my ufaliśmy. A teraz widać, jak na dłoni, że jednak trzeba samemu, że trzeba rozumieć przede wszystkim ten najbliższy świat. Więc jeśli teraz odczuwamy moralny niepokój to znaczy, że nasz wcześniejszy moralny spokój oparty był na nieprawdzie. Bo świat się w tym względzie nie zmienił. Po prostu pewne rzeczy stały się bardziej widoczne.